Bez kategorii,  Non classé

wiem, że mam szczęście

Muszę przyznać, że mam szczęście w życiu. Skończyłam bez problemów dwa kierunki studiów – i to techniczne. Poznałam chłopaka, który z czasem stał się moim mężem i bez, którego życia sobie nie wyobrażam. Spełniłam swoje marzenie, przez rok mieszkałam na Węgrzech. Zwiedziłam świat, co prawda tylko Europę, ale nie ciągnie mnie ani Azja ani Afryka – za gorąco jak dla mnie, już na Bałkanach umierałam przez temperaturę.
Gdy nie mogłam znaleźć pracy miałam szansę by podjąć ją w gronie przyjaciół. Musze przyznać, że to moja praca marzeń. Wiem, że zdarza mi się narzekać, ale gdy myślę o zmianie i pójście do innej, chociaż poszukanie innej, to nie. Ja kocham swoje biuro, swoje obowiązki. W pracy mam możliwość na samorealizację, jeżdżę na szkolenie na których mi zależy, nieważne czy w Polsce czy za granicą. Nikt nie ma problemu z tym,że jeżdżę, a przecież nie biorę na to urlopu tylko delegacje. Tak naprawdę obowiązki są częściowo stworzone przeze mnie, więc gdzie ja znajdę drugie takie miejsce? Co prawda G namawia mnie na własny biznes i wiem, że z czasem będzie naciskał mocniej, bo ja mam głowę do interesów, a raczej niezwykłe szczęście w dostawaniu dodatkowych umów. Ale to jeszcze nie czas, może jak się Mała urodzi to o tym pomyślę.
Mamy gdzie mieszkać, ok pisałam ostatnio o dachu, ale pomimo moich złości itd, wiem, że zostanie wszystko zrobione i nikt nas nigdy stąd nie wygoni. A ja mam cztery pokoje, kuchnię, łazienkę i balkon, a do tego ogród i sad. 
G ma dobrą pracę, tak naprawdę on się nie martwi, że go zwolnią, to raczej jego firma boi się, że może chcieć odejść. Dlatego ostatnio przybywa mu obowiązków kierowniczych. Co prawda jego to złości, bo woli swoje kody, ale wie, że zawsze do doświadczenia mu się przyda.
No i będę mamą. Długo nie dopuszczałam do siebie myśli o dziecku, a teraz nie mogę się doczekać.
No i mam rodziców, na których zawsze mogę liczyć. Co prawda często mnie denerwują, zwłaszcza teraz swoimi radami 🙂 I mamy tatę G, który zwłaszcza ostatnio udowadnia, że możemy na niego liczyć i wiem, że jeśli nie będę miała z kim zostawić Maleństwa to mi pomoże. Z resztą mieszkają niedaleko jego ciotki i kuzynki, co prawda kiedyś bałam się, że będą się wtrącać w nasze życie, ale mieszkamy tu już dwa lata i jest  w porządku.
Czy myślę o życiu poza PL? Ci co mnie dłużej znają wiedzą, że tak 🙂 Ale ja mieszkać bym chciała na Węgrzech. Bo kocham ten kraj, mam tam przyjaciół, bo tam jestem szczęśliwsza niż tu. Ale nie wyjadę bez G, więc jesteśmy tu. Na szczęście co roku tam jeżdżę, więc tęsknota jest do zniesienia. Myślałam kiedyś o DE, bo G miał ciekawe propozycje pracy, może kiedyś z nich skorzysta, kto wie. 
W Londynie byłam, mam kontakty z ludźmi, którzy tam mieszkają. Kiedyś po kłótni z G nawet dałam znać, że do nich jadę do pracy i szukałam biletu. Na szczęście się pogodziliśmy. Bo w Londynie dałabym radę mieszkać, ale wolałabym jednak nie. Pojechać tam na parę dni, tak, ale na stałe NIE!
Pamiętam, że po kłótni z tatą w liceum postanowiłam sobie, że będę szczęśliwa. Gdy wyjechałam na studia, miałam właśnie jedno postanowienie, by być szczęśliwą!!! I to jest zawsze moje marzenie, życzenie. 

komentarzy 9

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.